Udział mieszkańców Wiskitek w Powstaniu Styczniowym

W czwartek 22 stycznia 1863 wybucha powstanie styczniowe. W tym roku obchodzimy jego 158. rocznicę. Było największym i najdłuższym powstaniem narodowym w walce o wolność Polski. Jaki przebieg miało na terenie Wiskitek oraz okolic? W swojej publikacji wspomina o tych wydarzeniach historyk – Bogdan Jagiełło.

„W 30 rocznicę wybuchu powstania listopadowego odbyła się pierwsza demonstracja patriotyczna w Warszawie, w czasie której młodzież śpiewała hymn Boże coś Polskę z nowym refrenem „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie„. Zamiast czcić hucznie nadchodzący Nowy Rok ogłoszono żałobę narodową. W patriotycznych intencjach zamawiano msze żałobne. W dniu  25 lutego w 30 rocznicę bitwy pod Grochowem doszło do manifestacji patriotycznej na Rynku Starego Miasta. Konni żandarmi carscy poturbowali wiele osób, a blisko 30 manifestantów aresztowano. W czasie następnej demonstracji 27 lutego1861 r. na Krakowskim Przedmieściu od salwy wojska padło 5 zabitych i kilku rannych. Władze zgodziły się na uroczysty pogrzeb poległych. Jednak 8 kwietnia doszło na Placu Zamkowym do nowej masakry. Wojsko oddało kilkanaście salw do zgromadzonego tłumu, zebranego na znak protestu przeciw rozwiązaniu Towarzystwa Rolniczego. Padło ponad stu zabitych nie licząc rannych. W odpowiedzi w następnych miesiącach inne miasta Królestwa Polskiego stały się widownią nowych wystąpień patriotycznych. […]”

„Władze carskie nie pozostawały bezczynne. Już w kwietniu 1861 r. reaktywowały urzędy naczelników wojennych. A w odpowiedzi na dalsze manifestacje patriotyczne wprowadziły 14 października 1861 r. w Królestwie Polskim stan wojenny. Powołano siedem okręgów wojskowych, każdy obejmujący  po kilka powiatów. Stworzono  wśród nich okręg kolei warszawsko-wiedeńskiej obejmujący powiaty łowicki, rawski, piotrkowski i wieluński, którego komendant rezydował  w Piotrkowie Trybunalskim. Dodatkowo kolej oddano pod nieustanny nadzór żandarmerii. Wówczas ruch narodowy zszedł całkowicie do podziemia. Powstały w nim dwa ugrupowania czerwonych i białych. Pierwsi parli do szybkiego wybuchu powstania planując zniesienie pańszczyzny i uwłaszczenie chłopów bez odszkodowania dla dziedziców. Drudzy liczyli na zabiegi dyplomatyczne ze strony Francji oraz wykorzystanie przejściowych ustępstw władz carskich dla pracy organicznej. W czerwcu 1862 r. powołano tajny Komitet Centralny Narodowy, który rozpoczął przygotowania do powstania zbrojnego. Spiskowcy mieli być podzieleni na dziesiątki, z których miano tworzyć setki, a z tych tysiące. Naczelnikiem Warszawy został Jarosław Dąbrowski, który po ukończeniu Akademii  Sztabu Generalnego  w Petersburgu rozpoczął służbę w stolicy. Szybko stał się głównym autorem planów powstańczych. […]”

„Zapowiedź poboru, właściwie branki, zmuszała Komitet Centralny Narodowy (KCN), do rozpoczęcia powstania w warunkach zbliżającej się zimy. Do szybkiego rozpoczęcia powstania parli związani z czerwonymi komisarze wojewódzcy KCN. W połowie grudnia zebrali się oni u Władysława Stroynowskiego w Głuchówku koło Rawy Mazowieckiej. Obawiając się o los sprzysiężenia domagali się od KCN, by ustalił wybuch powstania na dzień zapowiadanej branki. Niestety nie było broni i pieniędzy na nią. […]”

  „Komitet Centralny Narodowy wobec zapowiedzianej branki na prowincji zdecydował, że w noc z 22 na 23 stycznia rozpocznie się powstanie. W tajnej drukarni rozpoczęto druk manifestu, który wzywał cały naród do powstania i jednocześnie ogłaszał równouprawnienie wszystkich mieszkańców ziem polskich, uwłaszczenie chłopów, nadanie ziemi bezrolnym, którzy wezmą udział w postaniu. […]”

Bitwa pod Budami Bolimowskimi, 7 lutego 1863

„Drugim większym oddziałem sformowanym w początku powstania w okolicach Skierniewic dowodził Władysław Stroynowski, były oficer wojsk rosyjskich. Jego oddział złożony z młodzieży warszawskiej i ochotników z okolicy oraz robotników z Tomaszowa Mazowieckiego liczył około 150 ludzi. Pod wsią Strzyboga 26 stycznia zaatakował on z zasadzki konwój rosyjski i odbił 30 prowadzonych do armii carskiej rekrutów. Następnie Stroynowski zajął Bolimów i tu na rynku proklamował władzę Rządu Narodowego. Potem zorganizował obóz w niedostępnym miejscu pod wsią Budy Bolimowskie. Czuł się tu całkiem bezpiecznie mając z jednej strony rzekę Rawkę a z drugiej gęstwinę leśną. Na rynku w Bolimowie spokojnie prowadził musztrę ochotników, których zaprzysiągł  bolimowski wikariusz Wincenty Kuderko. Oddział W. Stroynowskiego sparaliżował też komunikację kolejową na odcinku Radziwiłłów—Skierniewice—Łowicz. Powstańcy zatrzymali pociąg pod Skierniewicami biorąc do niewoli 4 oficerów carskich. Potem spalili most kolejowy na rzece Rawce. Wysyłał też podjazdy w różne strony. […]”

   „Dowódca wojsk carskich w Łowiczu pułkownik Hagenmeister przeceniając siły powstańcze alarmował wszędzie o pomoc. Dlatego 2 roty (kompanie) strzelców w Łowiczu i 1 rota w Skierniewicach nie opuszczały tych miejscowości. Tylko 2 sotnie kozaków dońskich stacjonujące w Łowiczu i Bednarach czyniły wypady do okolicznych wsi. Dowództwo wojsk carskich w Warszawie wysłało znaczne siły, żeby odzyskać kontrolę nad linią kolejową. Przygotowano plan całkowitego zniszczenia oddziału Stroynowskiego przez jednoczesny atak kilku kolumn wojsk carskich (w następnych miesiącach było to często stosowana taktyka carskich dowódców). Atak miał nastąpić rankiem 7 lutego z Wiskitek, Radziwiłłowa, Skierniewic i Łowicza. Do Wiskitek skierowano 3 szwadrony jazdy. Natomiast do Radziwiłłowa przewieziono koleją 3 roty strzelców litewskiego pułku gwardii. Jedna z nich miała pójść przez lasy w kierunku Wiskitek i tam połączyć się z jazdą i następnie ruszyć na Bolimów  Dwie pozostałe miały maszerować wzdłuż obu brzegów Rawki w kierunku Bolimowa i Miedniewic. Z Łowicza miał wyruszyć z piechotą i kozakami sam Hagenmeister. Piechota ze Skierniewic miała zamknąć wyjście z lasów Bolimowskich od strony południowej. Każda z atakujących kolumn była silniejsza od sił powstańczych. […]”

   „Hagenmeister jeszcze przed świtem wyruszył z Łowicza i o 7 rano dotarł pod Bolimów. Sądząc, że powstańcy w nim stacjonują okrążył miasteczko. W końcu dał sygnał do ataku, ale okazało się, że nie było w nim nawet posterunków powstańczych. Hagenmeister starał się siłą wydobyć od mieszkańców informacje o miejscu powstańczego obozu. Bez większego przekonania wysłał podjazdy do Woli Szydłowieckiej i Miedniewic. Część piechoty wysłał w kierunku Skierniewic. Dowodzący nią major Krok dotarł do wsi Grabie i widząc nie obsadzony przez powstańców mostek postanowił przejść na drugą stronę Rawki. Pojawienie się tyraliery strzelców w lesie otaczającym powstańcze obozowisko wywołało w nim popłoch. Powstańcy mieli tylko 40 dubeltówek. Pozostali mieli tylko rewolwery lub kosy. Odpowiadali więc piechocie rosyjskiej nieregularnym ogniem. W końcu Stroynowski sformował oddział kosynierów, który począł obchodzić lewe skrzydło rosyjskiej piechoty. Ta poczęła się cofać. Wówczas od strony Bolimowa przygalopowali kozacy. Za nimi nadciągnął Hagenmeister z resztą swej piechoty. Dotarła na pole walki też piechota carska ze Skierniewic. Mając olbrzymią przewagę Hagenmeister wydał rozkaz szturmowania obozu. Doszło do walki wręcz. Padło kilkunastu żołnierzy carskich, w tym oficer Klinberg (pochowany z honorami na cmentarzu ewangelickim  w Łowiczu), którego zabił Szymanowski z rodziny szlacheckiej osiadłej w okolicach Izdebna. Sam też niebawem poległ wraz z 13. powstańcami, wśród których byli: 18-letni Henryk Wołyński spod Łowicza, który nie chciał się poddać  oraz Tytus Hakowski, braciszek z klasztoru reformatów w Miedniewicach. […]”

„Zmarły w 1916 r. Wincenty Czerwiński opowiadał, że uczestniczył  w potyczce zakończonej klęską oddziału robotników żyrardowskich w lesie sokulskim, gdzie do dziś rośnie pamiątkowy dąb. Jeśli rzeczywiście doszło do niej, to mogło to być około południa 7 lutego 1863 r.  Wówczas rano z Radziwiłłowa do Wiskitek wyruszyła rota rosyjskiej piechoty z zadaniem okrążenia partii Władysława Strojnowskiego, której dokładnego miejsca pobytu Rosjanie nie znali. Jej przemarsz drogami polnymi przez Franciszków i Antoniew  (wsie złożone gł. z kolonistów niemieckich) tym bardziej uniemożliwiał rozbitkom spod  Bolimowa przedostanie się  na drugą stronę  torów. Jeśli już to w lesie sokulskim rozprawiono się właśnie z jakąś ich grupką, pochodzącą być może z  Wiskitek, zajętych właśnie przez kawalerią rosyjską. Dowódcy rosyjscy na ogół skwapliwie meldowali o każdej najdrobniejszej potyczce, wyolbrzymiając przy tym siły i straty powstańców. O starciu pod Sokulem meldunku jednak nie złożyli. Las sokulski jako odległy od głównego traktu nadawał się na miejsce schronienia. W głąb lasów zapuszczały się tylko duże oddziały rosyjskie , przed którymi powstańcy musieli uciekać. Żeby uniknąć zasadzek na głównych traktach prowadzących przez las wycinano drzewa po obydwu ich stronach. Dla ochrony kolei warszawsko-wiedeńskiej wydzielono odrębne oddziały wojska. Na  stacjach, w tym w Rudzie Guzowskiej, umieszczono co najmniej pluton piechoty. Załogi stacyjne nie były używane do pościgu za partyzantami. Do każdego pociągu doczepiano jeden wagon z wojskiem. W noc na 1 listopada 1863 r, jednak podjazd kawalerii z oddziału  Ludwika  Żychlińskiego zaatakował stację w Rudzie Guzowskiej. Żołnierze carscy zabarykadowali się  w budynkach stacyjnych, których nasi kawalerzyści nie byli w stanie szturmować. Po krótkiej wymianie ognia ruszyli w kierunku Grodziska Maz., który L. Żychliński zaatakował większymi siłami. Inne podjazdy zaalarmowały w tym czasie stacje w Radziwiłłowie i Pruszkowie, co miało dodatkowo zdezorientować carskich dowódców. […]”

„Wiosną 1863 r. burmistrzowie i wójtowie otrzymali  od władz  carskich rozkaz meldowania o ruchach oddziałów powstańczych. W odpowiedzi jesienią płk Raczkowski, ówczesny powstańczy naczelnik wojskowy województwa mazowieckiego, zagroził im śmiercią jeśli będą nadal to czynić. W  końcu 1864 r. władze carskie nakazały im kolejny raz meldować także o powracających do domu powstańcach. Dzięki temu wiemy, że w trakcie powstania do Wiskitek powrócili powstańcy: Dionizy Jankowski lat 27, Ludwik Jeżałowicz lat 19, Aleksander lat 20 i Franciszek lat 24, Maciejewscy, Marceli Trzaskowski lat 24, Antoni Wąsik lat 19. Ten ostatni był najmłodszym bo siedemnastoletnim powstańcem bo wszystkim należy odjąć 2 lata, żeby określić ich wiek w chwili wyruszenia do boju. […]”

„Do okolicznych wsi należących do gminy Guzów (w parę lat później z jej wschodniej połowy  utworzono gminę Żyrardów) także powrócili: Józef Argasiński bądź Argaszyński, lat 22, Józef Argaszyński, Józef Białecki, lat 25, ranny w głowę, Stanisław Harmaciński, lat 26, Henryk Jankowski, lat 20,Edward Laskowski, lat 32, Mikołaj Maciejewski vel Kaczorowski – lat 20, ranny w rękę i pierś, Franciszek Marszyk/Marczak – lat 25, Wawrzyniec Puchalski – 25 lat, Paulin Szczyciński – lat 22 oraz August Rother – lat 31, który prawdopodobnie urodził się w Żyrardowie.

Inni polegli i spoczęli w bezimiennych mogiłach. Taki los spotkał zapewne Władysława Maciejewskiego – lat 26, Franciszka Marcinkowskiego i Władysława Nowakowskiego z Wiskitek – lat 21. […]”

„Niemal dwadzieścia lat temu przy murze za drugą bramą, dziś płocie, na cmentarzu w Wiskitkach odkryłem zarosłą darnią płytę nagrobną Bronisławy z Trębickich Krzeczkowskiej /1842-1894/, która jako dwudziestolatka wraz z braćmi należała do organizacji powstańczej, a potem mieszkała w Guzowie. Została pochowana wraz z mężem Eustachym /1821–1894/, urzędnikiem cukrowni Guzów, który już w 1840 r. był więziony za konspirację uczniowską w Łukowie. Nagrobek pewnie ufundował w międzywojniu ich syn Konstanty profesor Szkoły Głównej Handlowej. Jest to jedyny zachowany grób powstańca styczniowego. W roku 1923  mieszkał w Wiskitkach jeden z weteranów powstania  styczniowego Julian Arbacki. W  przeddzień siedemdziesiątej  rocznicy wybuchu powstania styczniowego wszyscy polegli i zmarli powstańcy 1863 r. zostali odznaczeni przez  Prezydenta RP I. Mościckiego  Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Wprawdzie większości  ich nazwisk nie podano do publicznej wiadomości, ale funkcjonowały one w tradycji lokalnej póki wydarzenia II wojny światowej ich nie zatarły. […]”

„Władze carskie stosowały nie tylko represje indywidualne takie jak kara śmierci, długoletnie więzienie w kopalniach na Syberii, czy zesłanie oraz konfiskatę majątku, ale i kary zbiorowe. Początkowo były to wysokie kontrybucje pieniężne nakładane na niektóre miasta po kilka razy. Wreszcie postanowiono mniejsze miasta pozbawić praw miejskich. Już w połowie 1863 r. car Aleksander II był zdecydowany wszelkimi środkami stłumić powstanie, a następnie znieść wszelkie odrębności Królestwa Polskiego. […]”

„Wreszcie 1 czerwca 1869 r. car Aleksander II wydał ukaz /rozporządzenie/, mocą którego odebrano prawa miejskie 338 miasteczkom z ogólnej liczby 452 miast Królestwa Polskiego. Wszedł on w życie 1 kwietnia 1870 r. Oficjalnie nie podano żadnego uzasadnienia. Podobno przygotowujący carski ukaz brali pod uwagę następujące kryteria: małą liczbę mieszkańców, słaby rozwój przemysłu i handlu i co za tym idzie małe dochody kasy miejskiej. Oczywiście nigdzie nie wspomniano o udziale mieszkańców w powstaniu, które starano się wymazać z pamięci, choć wojskowym nadawano hojnie medale za jego stłumienie. Ludność Wiskitek liczyła w 1866 r. 2100 osób. Mniejsze o około 600 osób Błonie zostało niebawem nawet siedzibą powiatu. Odpada więc czynnik demograficzny. […]”

Mieszkańcy Wiskitek odpowiedzieli na wezwanie do wspólnej walki o wolność i niepodległość. Karą za rzucenie rękawicy carowi dla wielu była śmierć lub zsyłka. Dla Wiskitek odebranie praw miejskich. Tym większe znaczenia ma fakt, że od stycznia 2021 Wiskitki ponownie stały się miastem odzyskując prawa miejskie. Oddano to co zostało odebrane za marzenia o wolności.

Bogdan Jagiełło

oprac. jp, UG Wiskitki

fot. Arch. GRH 31PSK

Skip to content